Symulatory
jak podłączyć PC
do aparatury RC
Ta strona powstała wiele lat temu, jej przydatność jest teraz mocno ograniczona. Sporo zmieniło się od czasów "pionierskich".
Nie wszystko jest aktualne. Obecnie, prawie wszystko co napisane poniżej, można skwitować paroma zdaniami. Bez trudu można kupić za kilkadziesiąt PLN gotowy interfejs USB.
Prawie każda współczesna aparatura posiada gniazdo umożliwiające podłączenie interfejsu. Teraz jest łatwiej i prościej. Kiedyś tę stronę uaktualnię ...
Szkoda tylko, że nauka prawdziwego latania jest tak samo trudna jak kiedyś ...
---------------
Modelarstwo lotnicze R/C jest nadal drogim hobby dla "Kowalskiego". Przeciętny model to wydatek kilkuset złotych oraz spory nakład pracy. Modele latające zawsze wracają na ziemię, jednak nie zawsze w sposób upragniony przez modelarza. Mini katastrofy lotnicze modeli to coś niemal naturalnego. Przyczyn można znaleźć wiele. Jedną z częstszych jakie można oglądać, to brak umiejętności pilotażowych. Dotyczy to przede wszystkim początkujących, którzy nie słuchali rad typu: przyjedź z modelem - obejrzymy i oblatamy. "Gorączka" jest zwykle silniejsza.
Sterowanie modelami RC jest oparte głównie na sprzężeniu optycznym pilota z modelem i odruchach; oczy widzą - palce wykonują. A gdzie mózg pilota? Powinien być na swoim miejscu, powinien nie przeszkadzać, powinien pełnić rolę nadrzędną! Żeby tak było, pilot musi mieć "wyrobione odruchy". Tego nabywa się poprzez godziny spędzone "w powietrzu". Jest też inny sposób. Można (a nawet trzeba) użyć komputerowego symulatora modelarskiego. Najlepszym wariantem takiego rozwiązania jest podłączenie własnego nadajnika do komputera i sterowanie prawdziwymi "drągami". Jest to super sposób na naukę jak i doskonalenie. Trzeba jednak zaznaczyć, że nawet dziesiątki godzin spędzonych w wirtualnym "powietrzu" nie są tym samym co lot rzeczywisty. Realizm dobrych symulatorów jest wysoki, jednak nie potrafią one wytworzyć takiej ilości adrenaliny jaka wydziela się podczas pierwszych lotów rzeczywistych. Teoretycznie wszystko jest prawie tak samo, jednak szansa na rozbicie modelu jest duża. Dlatego, pomimo treningów na sucho, doradzam zawsze pierwsze loty wykonywać pod nadzorem. Trzeba się oswoić z rzeczywistością, stonować podniecenie i nerwowość. Nauka z symulatora bardzo szybko da efekty. Na początek dobrze jest przejąć model na bezpiecznej wysokości, sprawdzić jak model się zachowuje, jak reaguje, uspokoić puls. Po wykonaniu szeregu manewrów sam poczujesz czy już panujesz nad modelem i czy adrenalina uległa rozcieńczeniu. Dopiero wtedy próbuj lotów na małych wysokościach oraz samodzielnych startów i lądowań. Jeżeli Twój model jest powolny i łatwy w pilotażu, możesz zaryzykować pierwsze loty samodzielne. Pamiętaj jednak, że bardzo łatwo jest wpaść w panikę i np. pomylić kierunki w locie "na siebie" (nawet wtedy, gdy na symulatorze nam się to już nie zdarza).
Istnieje kilkanaście symulatorów o jakich słyszałem. Symulatory komercyjne są stosunkowo drogie, cena waha się w granicach kilkuset złotych. Często stosuje się w nich interfejsy o skomplikowanej budowie, czasem mikroprocesorowe. Dlatego też kopie pirackie takich programów (pomijając nawet naganność procederu) są zwykle trudne do wykorzystania. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest skorzystanie z symulatorów darmowych udostępnianych w Internecie (a za kilkaset złotych można kupić np. nowy model). Po przetestowaniu kilku z nich stwierdziłem, że najlepszy to niemiecki FMS (Flug-Modell-Simulator) autorstwa Romana i Michaela Mőller. Istnieje wersja DOS-owa (w ver.1.51 i 1.60) a także windowsowa v.2.0 beta 4, 5, 6, 7 i 8 (archiwa od prawie 1 MB do ponad 6 MB). Program jest cały czas rozwijany. Został spolszczony. Można go znaleźć pod adresem domowym tego symulatora http://modelsimulator.com . Status programu to freeware. Do spięcia pc-ta z nadajnikiem R/C trzeba użyć jedno-tranzystorowego (odwracającego sygnał) lub jedno-diodowego interfejsu wykorzystującego port drukarkowy LPT. Wersja beta 7 posiada dołączoną dokumentację interfejsu na mikrokontrolerze serii PIC.
Innym (znacznie słabszym) symulatorem jest FlyRC, właśnie od niego zaczynałem zabawę (?), jednak od czasu ściągnięcia FMS'a nie używam go. Odbiega realizmem i jakością od FMS. Za to chodzi na byle czym (używałem m.in. starego laptopa 386 z 4 MB). Posiada niezłą dokumentację po angielsku, która wyjaśnia działanie interfejsu. Oba wymienione powyżej symulatory działają na identycznym interfejsie. Strona twórcy FlyRC`a to http://www.pivot.net/~acarr/ron/flyrc.htm . Niestety, FlyRC od 2001 roku nie jest rozwijany.
W kwietniu 2002 roku pojawił się budzący duże nadzieje symulator RCFSim v.6.01 (1,9 MB). Jego status to freeware, ale autor ostrzega, że może się to zmienić. Sterowanie to: klawiatura, joy, mysz. W opcjach jest też nadajnik, ale jakoś nie bardzo chce to działać z typowymi interfejsami (od FMS-a). Autor pisze, że nad tym pracuje i zamierza zastosować interfejs mikroprocesorowy podłączany do COM-a. Program jakością wyraźnie ustępuje FMS-owi i niestety od 2004 roku nie widać nowszych wersji.
Inne darmowe symulatory typu: Jrcsim, Rcsim, jakoś nie przypadły mi do gustu wcale. Albo grafika słaba, albo realizm na poziome mordowania "zielonych ludków", albo też brak możliwości wykorzystania aparatury R/C. Szkoda czasu.
Od Jacka Gutka Wielogórskiego otrzymałem symulator AIRM -RC Flight Simulator 4.0 do rozpropagowania. Gutek stwierdził, że bardzo go lubi. Jeżeli ktoś widział jak Gutek lata modelami rzeczywistymi i też by tak chciał, powinien ten program wypróbować! Symulator jest nietypowy, graficznie wręcz bardzo ubogi, jednak ma w sobie coś. Na początku warto sobie zrobić ściągę z mapą klawiatury (z helpu). Steruje się klawiaturą oraz dżojem lub myszą. Atrakcją dodatkową jest możliwość strzelania z modelu :)) Jeżeli chcesz ten symulator, to kliknij TUTAJ. Archiwum zawiera ledwie 270 kB.
Jakiś czas temu pojawił się symulator o nazwie CRRCSIM . Jest bardzo podobny graficznie do FMS-a. Jest jednak w nieco wcześniejszej fazie rozwoju. Mimo to, ten symulator ma dwie ważne zalety: wysoki realizm lotu oraz istnienie wersji linuxowej i MAC-owej. Wieje ustawialny wiatr i losowo wędrujące zaburzenia ruchu powietrza (a może termiki). Można też polatać na zboczu. Dzięki temu crrcsim ma wysokie walory "dydaktyczne" dla początkujących. W zasadzie jest to symulator szybowcowy, jednak od wersji 0.9.9 z czerwca 2008 są też samoloty. Nareszcie konfiguracja odbywa sie z interfejsu graficznego, a nie z pliku tekstowego, jak to drzewiej bywało. Dodano też konkurencję F3M. Symulator można obsługiwać myszą, klawiaturą, dżojstikiem (a także interfejsem USB z PPjoy), interfejem szeregowym na PIC od FMS, interfejsem na port równoległy oraz poprzez kartę dzwiękową. Crrcsim stawiam wysoko, zaraz po FMS.
Jednak:
Polecam zdecydowanie FMS 2.0 !
Jak polatać
na symulatorze? Najlepiej poczytać dokumentację od FMS, właściwie jest tam wszystko,
co niezbędne. W wypadku problemów polecam poniższą procedurę.
Można ściągnąć sobie FlyRC-a.
W archiwum jest dokumentacja opisująca wykonanie interfejsu (tranzystor i 2
oporniki, ten schemat jest poniżej). Układ jest bardzo prosty i nie powinien,
przy sprawnych elementach, sprawić problemów. Trzeba tylko 5 razy sprawdzić
poprawność montażu, bo szkoda zniszczyć aparaturę lub port komputera. Całość
układu najlepiej włożyć do wnętrza wtyczki "drukarkowej" i wyprowadzić przewodem
ekranowanym wejście sygnałowe z aparatury. Jeżeli nie kojarzysz co to baza w
tranzystorze itp. poszukaj pomocy. Czym grożą takie eksperymenty, to .... chyba
możesz sobie wyobrazić.
Handbuch od FMS podaje nieco inne schematy interfejsu, ale zasada działania
jest identyczna (ten z FlyRCa jest zasilany z LPT1: a z FMSa z aparatury lub
wcale). Interfejs "na diodzie Zenera" jest prostszy, jednak potrafi
sprawić problemy z niektórymi aparaturami.
Gdy masz złożony
interfejs trzeba znaleźć miejsce w aparaturze, do którego się podepniesz. Dokumentacja
FlyRC i FMS podaje gdzie. Sprawa jest prosta, gdy posiadana aparatura ma gniazdo
"trenera" i jest ona uwzględniona w dokumentacji symulatora.
Interfejs może
odwracać sygnał lub nie (zbudowany na tranzystorze lub z diodą) dla symulatora
nie ma to znaczenia, ponieważ program rozpoznaje konwencję sygnału i odpowiednio
go interpretuje. Nawiasem
mówiąc, nadajniki różnych producentów również wytwarzają sygnał w konwencji
"pozytywnej" (np. HiTec, Futaba) lub "negatywnej" (np. Graupner).
Tutaj nie ma to znaczenia.
Co zrobić, jeżeli posiadasz
typ aparatury mniej słuszny?
Jeżeli instrukcja aparatury nie podaje gdzie się podłączyć, za pomocą oscyloskopu
i "logiki" trzeba odnaleźć wyjście sygnału kodera kanałów (w gnieździe trenera
lub złączach na płytce nadajnika; S-pulse coded signal, G-ground-masa). Sygnał
jest prostokątny, impulsy kanałowe mają szerokość 1,5 ms +/- 0,5 ms. Przy poruszaniu
drążkami szerokość impulsów zmienia się w podanym zakresie. Ja mam Graupnera
FM 314 bez modułu trenera. Handbuch z FMS
podaje sposób połączenia z FM 314 przez gniazdo trenera i bezpośrednio przez
płytkę, ale tam jest narysowana jakaś inna niż jest u mnie. Miejsce podłączenia
znalazłem motodą opisaną powyżej. Interfejs mam zrobiony na podstawie dokumentacji
od FlyRC (z jednym tranzystorkiem i 2 rezystorami).
Rzeczony układ potrzebuje zespolonego sygnału pochodzącego z kodera kanałów aparatury, a ten jest na ostatnim 5-tym (licząc od tylnej pokrywy obudowy) pinie 5-pinowego złącza rozszerzeń, starsze Graupnery mają 5-igiełkowe złącze do podłączenia modułów typu mikser, gniazdo trenera itp. U mnie jest tylko jedno takie - obok 7-miu 3-pinowych wejść kanałowych (zobacz rysunek na stronie o "trenerze"). Sygnał z kodera (S) idzie przez rezystor na bazę tranzystora interfejsu. Trzeba też podać masę (G) aparatury (np. z 1-go pinu tego samego 5-pinowego złącza) na masę interfejsu. Zwarcie pinu 2-go z masą (np. z pinem 1-szym) pozwala zablokować pracę modułu HF (brak promieniowania w.cz. i znacznie obniżony pobór prądu z akku). Układ mieści się w obudowie wtyczki portu równoległego, od niego jest poprowadzony ekranowany kabelek jednożyłowy do aparatury zakończony wtyczką "czincz". Z aparatury mam wyprowadzony na stałe kabelek zakończony gniazdkiem "czincz". Dalej jest prosto. Identyczne rozwiązanie można wykorzystać w FM 214.
Inny sposób na podłączenie FM 314 (i innych) można znaleźć na stronie producenta elektroniki modelarskiej kol. A.Grodeckiego (link ostatnio nieczynny). Jego interfejs jest podłączany do portu szeregowego. Zawiera transoptor, 3 rezystory i wtyczki.
Łatwiej jest, gdy aparatura posiada gniazdo "trenera". Wystarczy podłączyć odpowiednie końcówki interfejsu do odpowiednich "dziurek" w gnieździe. UWAGA: nie ma standardu na rozkład sygnałów w gnieździe trenera! Znane są przypadki zniszczenia niekompatybilnych nadajników podczas łączenia ich kablem, z interfejsem może być podobnie! Rozkład sygnałów w gnieździe własnej aparatury trzeba znaleźć w instrukcji nadajnika, instrukcji symulatora (FMS, FlyRC, Rcsim). Poniżej jest schemat podłączenia nadajnika HiTec Flash 4X do LPT1 (poprawił i nadesłał KKan). Dla Flash 4 (bez X) miejsce podłączenia jest opisane w manualu FMS-a.
Poniżej rozwiązanie zastosowane w moim Eclipse 7:
Poniższy rysunek przedstawia sposób podpięcia aparatury Sanwa RD6000 poprzez gniazdo trenera. Interfejs jest nieco inny niż opisane wyżej, jednak zasada działania nie zmienia się, jest to kolejny wariant interfejsu (nadesłał Marek Niekra, u niego to działa).
I jeszcze jedno rozwiązanie do Sanwy od Rafała Maćkowskiego:
Poniżej jest tekst
Froggiego z pl.rec.modelarstwo dotyczący nadajnika Multiplex
Cocpit MM.
" Po stronie nadajnika trzeba podłączyć tak:
To jest widok wtyczki od strony bolców (patrzysz na bolce). Pod jedynkę podłączasz ground (G), a pod czwórkę signal (S). Narysowałem zwykłą, pięcio-bolcową wtyczkę, jaka jest w sprzedaży. To jest taka jak do starych magnetofonów. W nadajniku jest gniazdko na 8 bolców, ale chyba takiej wtyczki nie dostaniesz ( i tak ci nie potrzebna)."
W dokumentacji interfejsu mikroprocesorowego FMS-a beta7 (...\Fms\Doc\interface\readme_en.htm) zamieszczono niżej przytoczone schematy, pokazujące gdzie podłączyć interfejs i co zewrzeć (aby zablokować HF) dla wszystkich HiTec-ów z gniazdem trenera i niektórych Futab.
- Futaba SkySport
- Futaba AM - Futaba 6 |
- Hitec (wszystkie typy) - Futaba 8 - Futaba 9Z |
Kolejny rysunek przedstawia miejsce podłączenia interfejsu do Graupner'a MC-12 (Jan Leiner). Nadajnik nie posiada gniazda trenera.
Zupełnie inne podejście do problemu podłączenia aparatury zastosował T. Jankowski. Interfejs jest podłączany do wyjść kanałowych odbiornika (w miejsce serwomechanizmów). Bardzo dobre rozwiązanie, jeżeli boisz się o bezpieczeństwo nadajnika lub nie znalazłeś innego sposobu.
Teraz trzeba wszystko pospinać (włożyć interfejs do gniazda drukarkowego w kompie, podłączyć przewody sygnałowe do aparatury), włączyć komputer i aparaturę, odpalić txtest.exe z archiwum FlyRC. Txtest pokazuje obraz jak z oscyloskopu. Przy poruszaniu drążkami powinny się zmieniać szerokości impulsów realizujących poszczególne kanały. Jak przejrzysz dokumentację FlyRCa, będziesz wiedział o czym piszę. Jeżeli wszystko jest, jak napisałem, odpal FlyRCa i sprawdź czy model reaguje na drążki. Teraz powinien. Jeszcze trzeba zwykle wyedytować plik radio.cfg i metodą prób i błędów zrobić przypisanie kanałów do odpowiednich sterów (pierwsza linijka). W drugiej linijce tego pliku wpisuje się revers steru poprzez "-1", czułość przez zastąpienie jedynki inną liczbą.
A teraz FMS. Wszystko powinno
bez problemów działać dalej. Jednak musisz pobawić się konfiguracją. W menu
"Sterung" (wybierasz "Fernsterung" czyli sterowanie z aparatury. W pozycji "E/A-Bereich"
ja mam "0378", a "interrupt" na 07. Te ustawienia zależą od konfiguracji kompa,
podane ustawienia są typowe. W pozycji "Zustand" (State) jest napisane, czy
program już widzi sygnał nadajnika, czy też nie (Kaine signal, No signal). Potem
trzeba zrobić przypisanie odpowiednich kanałów do sterów, kalibracja drążków
.... i w powietrze. Jeżeli masz FMS w wersji spolszczonej będzie zupełnie łatwo.
Wersja beta7 ma nieco inne menu, jednak ustawienia są analogiczne.
Dwóch kolegów e-milowało, że FMS nie chce się uruchomić na ich sprzęcie. U mnie
działa bez żadnych problemów na: P 233 MMX, 64 MB RAM, grafika Viper 330 PCI
z 4 MB, W'98 SE. Osiągam szybkość min. 10 fps, a zwykle ponad 20 fps. Program
wymaga min. DirectX 7. W rozdzielczości 1024x765 pojawiają się u mnie "prześwity"
w modelu. Nie jest to uciążliwe. Bez problemów program chodzi na Duronie 1GHz
z GeForce2, Pentium IV 1,7GHz z GeForce2. Na tym ostatnim, wykorzystując monitor
21" w rozdzielczości 1600*1200, jazda jest niesamowita (tylko wtedy, gdy
nie ma szefa).
Przyczyną nie działania FMS może być:
FMS odczytuje cyklicznie stan portu LPT, aby na tej podstawie
określać stan kanałów (czyli chwilowe położenie sterów). Jeżeli ta czynność
jest realizowana zbyt rzadko, wówczas położenie naszego modelu jest uaktualniane
skokowo powodując jego drgania. Taki efekt jest nieprzyjemny i niepożądany (został
usunięty w wersji beta7). Aby to ograniczyć, należy przyspieszyć częstość odczytywania
portu LPT. Ma na to wpływ m.in. szybkość komputera i ilość pracy, którą podrzucają
zadania pracujące w tle systemu. Niektóre programy potrafią po sobie zostawić
bałagan w systemie i czasem pomaga zwykłe przeładowanie komputera. Poniżej znajduje
się rada z pl.rec.modelarstwo Tomasza 'Cypis' Gębali:
"Proponuję zatem co następuje:
W celu uniknięcia problemów z drganiem
modelu powodowanego przez niedopracowany sterownik dla LPT: , wersje od FMS 2 beta7
zawierą dokumentację interfejsu mikroprocesorowego (katalog ....\FMS\Doc\Interface\).
Dzięki temu można także uniezależnić się od używanej wersji Wingrozy. Interfejs
współpracuje z portem szeregowym COM:. Taki interfejs zbudowałem na podstawie
dokumentacji z FMS 2b7 na mikrokontrolerze PIC 12C508 i działa bez zarzutu.
Polecam. Konstrukcja jest łatwa do zrobienia, jedyny problem to koniecznosc posiadania
możliwosci zaprogramowania mikroprocka (wsad jest w dokumentacji gotowy do użycia).
Za jakieś 35 zł można kupić taki interfejs gotowy z wtyczka do posiadanej aparatury
(za-Googluj hasło "PitLab").
Ostatnio pojawia się coraz więcej interfejsów na USB. W Windows taki interfejs jest widziany
jako dżojstik 4-osiowy zwykle z przyciskami.
Jest to fajne, bo nie wszystkie komputery posiadają port COM i prawie każdy symulator czy gierca
posiada możliwość sterowania dżojstikiem. To jest chyba najlepsze rozwiązanie,
na tym będzie chodził prawie każdy symulator! Widziałem takowe na Allegro za ok. 80 zł.
Wracając do budowy interfejsu, z opisu może wynikać, że sprawa jest skomplikowana. Nie jest to wcale trudne. Najlepiej byłoby zatrudnić do pomocy elektronika, jeżeli nie czujesz się na siłach. Pamiętaj, że to działa tylko z włączonym nadajnikiem (każde urządzenie elektryczne działa lepiej, gdy jest podłączone do prądu ;)))). Ja używam zasilacza 9V, do latania byłoby za mało (wskazówka poweru jest na "0"), ale koder kanałowy działa dobrze, a o to chodzi. No i nadajnik mało co promieniuje. W niektórych nadajnikach można wyłączać moduł RF (HF), nadajnik wtedy pracuje ale bez promieniowania, aku są obciążane w niewielkim stopniu. Podobny efekt daje wyjęcie kwarcu. W moim Graupnerze FM 314 taki zabieg zmniejsza pobór prądu z ok. 350 mA do 40 mA.
Modelarzy,
którzy docenili FMS'a i używają go jest sporo. Można ich znaleźć w i-necie.
Można znaleźć nowe
modele do FMS, dodatkowe lotniska, nowe dźwięki (warkoty), pomysły na
tworzenie własnych modeli i scenerii, i...... jeszcze trochę. Warto przejrzeć
ogólnie znane portale modelarskie, FMS jest bardzo popularny, wszędzie można
znaleźć informacje i dodatki. Nowe modele
do FMSa muszą posiadać plik z rozszerzeniem ".par" lub ".mdl". Jeżeli po rozpakowaniu
nowego modelu takiego pliku nie będzie, posiadasz najprawdopodobniej model do
symulatora komercyjnego AeroFly. Możesz je wykorzystać po przekonwertowaniu
do formatu FMSa. Do tego służy program af2fms.exe z archiwum FMSa w wersji dosowej
1.60. Trzeba go skopiować do katalogu z plikami modeli, potem z poziomu DOS
(lub np. okienka komend Windows Commandera) katalog z modelami zrobić aktualnym
(np. cd ścieżka_dostępu\modell) i wydać komendę:
af2fms.exe nazwa_modelu.geo nazwa_modelu.mdl Po chwili konwerter stworzy
nam plik typu *.mdl, który będzie "widziany" przez FMS. Tak stworzone modele czasami
nie działają, ponieważ FMS ma w stosunku do AeroFly ograniczone możliwości wykorzystania
parametrów modeli. Maksymalne parametry strawne przez FMS to: Farben=8, Punkte=500,
Flaechen=500. Można wtedy spróbować pogrzebać ręcznie w plikach modeli. "Można podłubać też
w grafice modeli. Otwierając plik modelu (*.mdl lub *.geo gdy używasz *.par
) po napisie FARBEN (lub COLOR) znajdują się w wierszach po cztery liczby. Pierwsza
oznacza numer zdefiniowanego koloru, trzy następne to kolor zdefiniowany chyba
w RGB. Zmieniając więc liczby spośród owych trzech nadajemy nowe kolory poszczególnym
częściom modelu (zrobiłem sobie różowego Su 26), dalszy zestaw liczb oznacza
współrzędne 3D poszczególnych punktów modelu. Zmieniając ich wartości można
przedłużać, skracać czy modyfikować poszczególne części modelu. Ostatnia liczba
odpowiada za wcześniej zdefiniowany kolor." (ten akapit napisał Krzyś na
pl.rec.modelarstwo) Jest jeszcze taki patent
na podłączenie symulatora dżojstikowego (np. FlyRC i FMS ma taką możliwość)
z dowolną aparaturą R/C. Metoda jest prawie nieinwazyjna w elektronikę kompa
i nadajnika, nadaje się też do stosowania z bardzo starymi ale sprawnymi aparaturami.
Idea polega na "zastąpieniu" potencjometrów dżoja przez potencjometry sprzężone
bezpośrednio z serwomechanizmami. Tu też trzeba sobie zrobić odpowiedni interfejs.
Oś dźwigni serwomechanizmu sprzęgamy najlepiej elastycznie (np. rurką igielitową)
z osią potencjometru ok. 270 kOm. Tak spreparowane np. 3 potencjometry (dla
3 kanałów) wpinamy przewodami w gniazdo dżojstikowe pc-ta na wejścia analogowe.
Ruch drążka w nadajniku, poprzez odbiornik i serwo, steruje potencjometrem udającym
ten z dżoja. Proste, co? (biorąc pod uwagę ideę;) Celem zaoszczędzenia mechaniki
aparatury, można sobie zbudować pulpit sterowniczy z dwoma drążkami (lub wykorzystać
obudowę i mechanikę od starej aparatury). Chodzi o stworzenie pseudodrążków
jak w aparaturze, które będą napędzały po dwa potencjometry. Potencjometry będą,
analogicznie jak w pomyśle wyżej, podpięte do portu dżojstikowego. Ten port
jest w stanie przyjąć do 4-ch potencjometrów (osi), tyle ile trzeba. Trudność
polega na maksymalnym uproszczeniu mechaniki przy zachowaniu właściwości drążków
jak w aparaturze. Proste i skuteczne rozwiązanie
drążków sterowych działających każdy w jednym kierunku, wykombinował i zbudował
praktycznie kolega Janusz Słowik. Rozwiązanie jest proste aż do "bólu" ale skuteczne.
Każdy z dwóch drążków obsługuje jedną czynność. Mamy więc np. ster wysokości
na jednym drążku i lotki (lub kierunek) na drugim. Trzeci osobny potencjometr
obsługuje gaz. Nie jest to całkiem wygodne rozwiązanie, jednak przy swojej prostocie
jest genialne, bo umożliwia latanie symulatorami oszczędzając aparaturę. A jeżeli
ktoś nie ma aparatury, to umożliwia w ogóle wirtualne latanie (dżoje to nie
to samo). Pomysł można rozbudować bez trudu o samoczynny powrót drążka do neutrum.
Opis i zdjęcie można znaleźć pod adresem: http://jasmin.neostrada.pl/stara/manetka.htm. Ja nieco rozwinąłem powyższy
pomysł i mam 3 czynności na 2 drążkach. Zdjęcie zamieszczam, ale zastosowałem
super prowizorkę i trochę wstyd mi to pokazywać. Na szczęście fotki są marnej
jakości i nie za wiele widać :)))
    Potencjometr od lotek (lub
kierunku) jest przykręcony na blaszce do podstawy (osią w poziomie), do jego
osi jest ciasno przywiązana :) kilkudziesięcioma zwojami elastycznej nici obudowa
drugiego potencjometru (gaz) tak, aby osie były w poziomie i prostopadłe do
siebie. Potencjometr drugi ma na swej osi osadzony drążek zrobiony z listewki.
W ten sposób drążek ma dwa stopnie swobody - tak jak drążek w aparaturze. Jeszcze
dorobię powrót do neutrum (sprężysty drucik przewleczony przez otworek w osi
potencjometru i mocowany do podstawy) i będzie super. Połączenia elektryczne
są wzięte ze schematu powyżej (z pominięciem jednego potencjometru). Wartość
potencjometrów powinna być rzędu 220-270 kOm typ A (charakterystyka liniowa).
Moc bez znaczenia. Cenną rzeczą przy nauce
latania jest możliwość wykorzystania 2 aparatur w układzie instruktor-student.
Mnie udało się połączyć Graupnera FM 314 z Eclipse 7. Opisałem to
tutaj. NOWE:
W 2007 roku pojawiły się nowe możliwości. Można np. kupić w sklepach modelarskich za 90-100 zł
symulator wraz z "nadajnikiem" na USB firmy Esky.
Symulatora nie testowałem, ale na obrazkach wygląda dobrze. Można też na Allegro kupić
nadajnik z wyjściem do symulatorów pochodzący z zestawów
śmigłowców firmy Esky. Śmigłowce typu LAMA 2 czy Robins (cena 300-400 zł)
mogą wykorzystywać prawdziwe nadajniki, a nadajniki z zestawów często "lądują" na giełdzie za 30-50 zł.
Jeśli ktoś ma inne patenty
lub podłączył swoją nietypową aparaturę, to niech napisze do
mnie, opublikujemy i podzielimy się doświadczeniami z innymi. Wszelkie uwagi
i uzupełnienia do zawartości strony będą mile widziane. Strona powstał w odpowiedzi na dość obfitą korespondencję ze
strony zainteresowanych tym tematem modelarzy z pl.rec.modelarstwo. Korzystajcie
do woli z moich doświadczeń i chwalcie się swoimi rozwiązaniami. Sorki za bałaganiarski
styl i byle jaki layout, tym zajmę się później. Ciągle tu coś dopisuję.... a
czasu brak .... Powyższy tekst powstaje w sposób ciągły od lat, dlatego co było aktualne 8 lat temu niekoniecznie aktualne
jest i dzisiaj.
Sprostowania i aktualizacje akceptuję :)
Strona w nieustającej budowie. Aktualizacja 3.10.2007
Inny sposób na wykorzystanie modeli z AeroFly, to dołożenie pliku *.par od innego
modelu z podobną charakterystyką i nadanie temu plikowi nazwy pożądanego nowego
modelu. Grafika jest wówczas nowa a parametry aerodynamiczne jak w skopiowanym
pliku *.par.
Ręczną edycją można zmusić też nasz ulubiony samolot do zachowywania się zgodnie
z oczekiwaniami (np. dodać mocy silnikowi:))). Trzeba wyedytować np. Notatnikiem
używany plik *.mdl lub *.par. Znaczenie poszczególnych parametrów jest opisane
na ... ??? (muszę sobie przypomnieć, chyba na PWM).
Poniżej jest spis opcji klawiszowych działających w FMS v. 1.60:
.
Marek Kowalski